poniedziałek, 9 lutego 2015

Kiedy czas ucieka, a pies robi się stary



Pudello aktualnie lat 13


Za każdym razem, kiedy po dłuższym czasie wracam do domu, łapię się na tym samym, na tym, że patrze na mojego małego pudelka i myślę jak bardzo upływający czas pozostawił na nim swoje ślady, i jak to jest możliwe, że ten mały latający agent ma teraz problem, żeby swobodnie wstać i przejść kawałek czy wskoczyć na kanapę.

Pamiętam jak dziś, moje rozterki  na temat zapisania się do klubu agility, wystartowania w zawodach, i owszem, pobiegaliśmy trochę, jednak ja zawsze musiałam sobie ubzdurać, że mój pies jest za stary żeby teraz zaczynać, żeby mierzyć się z innymi, młodszymi psami, które od szczeniaka pilnie trenują, taki ot dziecięcy upór. Dżeki miał wtedy 4-5lat i zapierniczał szybciej niż nie jeden z nich ;). Ile ja bym dała, żeby mój mały czarny szatan był teraz w tym wieku, jak bardzo chciałabym cofnąć czas, żeby znowu pośmigać z nim między hopkami, porzucać mu frisbee i wkurzać się, że drze mordę zamiast skupić się na zadaniu... tyle, że on się skupiał, darcie paszczy to było coś co rozpraszało mnie, nie jego. Jak bardzo chciałabym wiedzieć wtedy to co wiem teraz, pracować w taki sposób w jaki robię to teraz.

Przerażający jest taki obraz, gdy patrzysz na swojego czworonożnego przyjaciela i zamiast błyszczących oczu widzisz mgłę. Zamiast marudzić, że jak już wskakuje bezczelnie na kanapę to mógłby uważać na moje nogi, to teraz sama muszę wstać i go podsadzić. Zamiast zatrzymywać go przed drzwiami do wyjścia teraz na niego czekać. Zamiast spowalniać na schodach, teraz go wnosić. Zamiast zabierać go na bieganie przy rowerze, mówić mu, że musi zostać w domu. Zamiast brać go na dwór, kiedy idę porzucać frisbee zostawiać go w domu. Jedno pozostało niezmienione, jego dzik w mózgu kiedy widzi/raczej słyszy/czuję  piłeczkę albo frisbee, darcie mordy, ruchy imitujące skakanie... tylko to boli jeszcze bardziej, bo to wygląda jak jego karykatura, bo on bardzo chce, ale fizycznie po prostu nie może, a jak uda mu się lekko wybić zanim ja zareaguje to upada i robi sobie krzywdę.

Miał dwa razy zerwane więzadło krzyżowe(jedno sporo wcześniej), w dwóch tylnych łapkach, do teraz bardzo często kuleje, ciężko mu się wstaje, jak uda mu się wdrapać na kanapę to zajmuje mu to kilka minut i kosztuje kilka prób, i to tylko jak ma lepszy dzień. Kiedyś paker w łapach, dziś ciężko znaleźć jakikolwiek mięsień.  Do tego ogrom guzów, w przeróżnych miejscach, zaczynając od boku idąc aż do krtani, skutkuje to krztuszeniem się raz na jakiś czas, na szczęście guz nie jest tak duży, żeby przeszkadzał mu w oddychaniu/jedzeniu, mam nadzieję, że nigdy nie będzie... a rośnie. Mniejsze, większe, ale guzy, kilka jak nie kilkanaście zmian. Były też na odbycie, zostały wycięte, pojawiły się nowe, to jak walka z wiatrakami. Dżeki ma teraz 13 lat... ostatnie 2-3 lata to był pogrom, ze sprawnego psa zmienił się w schorowanego staruszka, który ciągle leży przytulony na kanapie, na spacer wyjdzie na chwilę i chce wracać, wyjątek stanowi, kiedy wezmę piłkę, żeby porzucać Rejowi, ale już teraz tak nie robię, bo wiem jak Dżeki bardzo chce a nie może. To jest taka bezsilność i beznadzieja, bo chciałoby się pomóc ale nie ma jak, czas leci nieubłaganie... i niestety jesteśmy bliżej końca niż początku, a przecież jeszcze tyle rzeczy można by było zrobić, w tyle miejsc pojechać, mam nadzieję, że uda się go teraz trochę wzmocnić i zwolnić upływ czasu, tylko przerażające jest to jak w tak krótkim czasie tak się posypał. Przeżył kilka zabiegów, kilka razy był poddany narkozie, ostatnia z nich nie była już taka prosta, dość ciężko ją przeszedł, obawiam się, że już kolejny raz bym nie zaryzykowała poddania go narkozie.

Nie umiem ubrać w słowa co chciałam przekazać tą notką, chyba to, że doceniajmy czas jaki został nam dany i z naszymi czworonożnymi przyjaciółmi i ludzkimi. Nigdy nie jest za późno, żeby coś rozpocząć, dopóki zdrowie pozwala nie ma co odkładać na później albo rezygnować, bo kiedy siły odejdą a starość przyjdze, wtedy pozostaną już tylko wspomnienia tego co razem przeżyliśmy i oby było ich jak najwięcej.

Pudla na tym blogu bardzo mało, więc wrzucam trochę fot  z jego młodości :) ( i mojej!)












fot. Kasia Jakubczyk
Dżeki 8 lat
fot. Kasia Jakubczyk
fot. Kasia Jakubczyk















8 komentarzy:

  1. Współczuję wam bardzo... Boję się tej psiej starości, moja Sonia ma teraz 5,5 roku, niby niewiele, ale nie jest to już dwuletnia psinka. Mam nadzieję że jeszcze pożyje minimum 10 i do końca będzie zdrowa.
    Życzę Dżekiemu jak najdłuższego, szczęśliwego życia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałam, że 5-6 lat to łoooo tak dużo już, ale z perspektywy czasu, że owszem jest to dojrzały pies ale jeszcze nie stary! :) Dziękujemy :)

      Usuń
  2. Zawsze bałam się tego momentu, kiedy zauważę że pies nie będzie już miał tyle sił co kiedyś. To zawsze są najtrudniejsze chwile :(.
    Życzę duuuużo zdrówka dla Dżekiego i oby to co mogłoby się pogorszyć już się nie pogarszało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) również mam nadzieję, że już się bardziej sypać nie będzie, wręcz przeciwnie... :) Pozdrawiamy!

      Usuń
  3. Wzruszajacy post, aż łzy napłynęły mi do oczu... Mam praktycznie to samo jednak mam trochę młodszego psa (9lat), mimo to widzę znaczną różnicę w zachowaniu. Wygląd praktycznie się nie zmienił, ponieważ tylko lekko zesiwiała. Generalnie to widzę, podobnie jak Ty, to że czas bardzo szybko leci, widać znaczną różnicę w zachowaniu jej. Widzę, jak szybko się meczu, jak tylko krótkie spacery na siku są dla niej wystarczające. Nie ma ochoty na zabawę tu i teraz, po przebiegnięciu krótkiego dystansu już ma dosyć, szybko się męczy. Przesypia całe dnie i nie sprawiają jej radości spacery, najlepiej to w ogóle mogłaby na nie nie chodzić, muszę czekać na nią na spacerze. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że sucz nie jest na nic chora... Tyle z tego dobrego. Jedynym pocieszeniem dla ciebie jest to że masz Raya i jest on dla ciebie pocieszeniem widząc to, jak czas zmienia nasze psy. A ja oprócz niej nie mam nikogo... Zmianę zauważyłam znaczną od tamtego roku tak naprawdę... Krótki czas, ale jednak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ray do mnie trafił jak Dżeki miał właśnie 9 czy 10 lat :) i uważam, że to fajna różnica czasu, bo mając dwa psy w podobnym wieku, albo nawet w odstępstwie 3-4 lat mamy tak naprawdę już później dwa w starszym wieku psiaki...

      Usuń
  4. Ojej... A ja mam psiaka w typie pudla, ma 5 lat, a nawet nie przyszło mi do głowy, żeby było za późno na zaczęcie agility. Cieszę się z tego bardzo (w sumie, mam go dopiero od 3 miesięcy) ponieważ mi sprawia to przyjemności i jemu (zwłaszcza) również :D Z tego co widzę, i tak dużo mieliście okazji do uprawiania sportów, więc jest co wspominać :) Wiem jak to jest patrzeć na czyjeś cierpienie, wiedząc, że na tym się skończy, że odejdzie... U mnie niestety była to osoba bardzo bliska, choroby to największe zło na świecie...

    PS. Dżeki to pudel miniaturowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżeki jest średniaczkiem :)
      Jak Twój jest zdrowy i w pełni sił dawajcie czadu! :D Trzymam kciuki :)

      Usuń