wtorek, 8 września 2015

Back On Track Mesh Rug- recenzja


Posiadając starszego lub aktywnego sportowo psa, zaczynamy szukać rozwiązań, jak możemy mu pomóc, zmniejszyć ryzyko urazów czy też w przypadku naszych psich staruszków, poprawić komfort ich życia. Moje psy biorą suplementy na stawy. Dżeki dostał nawet legowisko ortopedyczne,i kiedy faktycznie widziałam, jak chętnie leży na nim pies, który uznaje tylko kanapę, zaopatrzyłam Rejcioszkową klatkę w podobne. W końcu natknęłam się na produkty Back On Track, początkowo na stronach w internecie, w recenzji jednej z zawodniczek na blogu, później dowiadywałam się od użytkowników na żywo, CZY TO CUDO FAKTYCZNIE DZIAŁA? Po twierdzących odpowiedziach, pomyślałam sobie, że bardzo bym chciała kiedyś sprawić takie pudlowi, niestety cena była dla mnie długo zaporowa... aż nagle pojawiła się szansa, na zdobycie Back On Tracka zupełnie nieodpłatnie, w ramach konkursu Top For Dog. Oczywiście zgłosiłam moje psy,  szokiem było dla mnie ogłoszenie testerów- udało się, pudli będzie śmigał w swoich własnym, magicznym czarnym wdzianku!  



Czytając zgłoszenia kilku innych testerów, zaczęłam się zastanawiać, czy ludzie są świadomi, w jakim celu ich psy miałyby nosić derkę, co to w ogóle jest i czemu ma służyć. Na pewno nie jest to zwykłe ubranko, które ma chronić pieska przed zimnem, nie zakładamy tego, żeby ochronić go przed wiatrem, deszczem czy mrozem. Nie taki jest główny cel tej derki. Jeszcze pozwolę sobie napisać coś, co wydaje się oczywiste- mokra derka nie ma za zadanie chłodzić psa... bo i na taki sposób użytkowania, natknęłam się przeglądając twarzoksiążkę ;). 


Na stronie producenta widzimy bardzo jasny, skrótowy opis:


„Firma Back on Track jest specjalistą w dziedzinie produkcji materiałów wspomagających i chroniących mięśnie, wykonanych z "ceramicznych włókien", sprzedawanych pod marką Back on Track.
Materiał składa się z włókien poliestrowych i polipropylenowych (...) Materiał ceramiczny nadaje mu niepowtarzalną właściwość, polegającą na odbijaniu ciepła ciała w postaci promieniowania podczerwonego."



Czyli po prostu, rozchodzi się o promieniowanie podczerwone. :)

Biologiczne działanie tych promieni, polega na wpływie ciepła na tkanki organizmu. Nie zagłębiając się w oddziaływania fizyczne, można powiedzieć, że podnosi temperaturę tychże tkanek.
Oczywiście, jest to promieniowanie niewidzialne dla naszych oczu, ale kładąc rękę pod derkę na ciało psa, który odpoczywa po treningu,  jesteśmy w stanie wyczuć lekkie ciepło. Nie można mylić tego z przegrzewaniem psa, bo coś takiego nie ma tu miejsca.


Efektem działania promieniowania cieplnego podczerwonego, jest zwiększenie krążenia krwi, co za tym idzie zmniejszenie napięci mięśni, i poprawienie ich wydajności. Użytkując derkę podczas zawodów, i bardziej wymagających treningów pomagamy psu szybciej się zregenerować i uniemożliwiamy ciepłu zbyt szybką ucieczkę z organizmu. 



Rozmawiając o tej derce, zanim jeszcze ją dostaliśmy, spytałam koleżankę, czy widzi jakieś efekty u swoich psów. W odpowiedzi usłyszałam, że jak pies jest po większym treningu, później idzie spać i wstaje rano, to zdarza jej się kuleć, mięśnie są sztywne i wyraźnie nie czuje się komfortowo podczas poruszania się, natomiast kiedy po treningu pójdzie spać w derce, takie problemy nie występują, lub występują w dużo lżejszej formie. Trudno mi było w to uwierzyć, dopóki sama nie zobaczyłam, jak derka wpływa na mojego staruszka.



Oczywiście mogę powiedzieć, że był to zwykły przypadek, fart, nałożona inna sytuacja, inne czynniki, pogoda, dobry/zły dzień, ale tak szczerze, dużo musiałoby być tych przypadków.

Derkę użytkujemy już prawie 2 miesiące, także miałam czas, żeby faktycznie przyjrzeć się jej działaniu. 

To tyle o jej działaniu, właściwościach, pozostaje mi odpowiedzieć na pytanie jak derka działa na moje psy?


Dżeki ma liczne zwyrodnienia kręgosłupa, miał dwa razy zerwane więzadło krzyżowe. 


Do testów dostaliśmy jedną derkę, wybrałam rozmiar na pudla, w naszym przypadku to 43cm. Producent zaleca powolne przyzwyczajanie, nie tylko samego psa, ale przede wszystkim jego organizmu do działania derki. Początkowo Dżeki nosił ją po kilka godzin, później spał w niej, i chodził cały dzień. Oczywiście, trzeba robić przerwy, żeby organizm nie przyzwyczaił się tylko i wyłącznie do funkcjonowania w derce. 


Co jest namacalnym dowodem- Dżeki nie ma żadnego problemu w noszeniu derki, nie czuje się niekomfortowo, po spacerze przychodzi, i czeka na założenie magicznej czarnej szaty. Nie ucieka, nie chowa się i nie unika derki. To jest dla mnie dość dużym dowodem, że coś w tym jest, i to w pozytywnym znaczeniu. 
Nie wiem z jakiego powodu, ale Dżeki zaczął mieć naprawdę dobre dni. Miewa tak od jakiegoś czasu, że jest dobrze, później nie jest zbyt wesoło i znowu jest lepiej. Tym razem było naprawdę dużo lepiej. Do tego stopnia, że zabrałam go na dłuższy spacer nad morze, gdzie poza felernym wzrokiem i słuchem, wcale nie odstawał od innych psów, ciesząc się wodą i piaskiem. Dla mnie była to fantastyczna sytuacja, bo wiem, jak bardzo mu tego brakuje i jak bardzo to lubił , kiedy był młodszy. Jeżeli derka choć trochę przyczyniła się do tego, to z całego serca będę ją polecać. 

Nie pozostając gołosłownym, pudlinko nad morzem :)



Po tym spacerze, oczywiście został ubrany w swój garnitur, przespał nockę i rano zachowywał się jakby wcale nie był, na jak na niego intensywnym spacerze. Nie kulał, nie chodził na sztywnych łapkach. Do tego stopnia, w to lato był w dobrej formie, że sam wskakiwał na kanapę, co od jakiegoś czasu, stanowi dla niego nie lada wyzwanie.
Ostatnio,  być może jest to kwestia pogody, znowu ma gorsze dni, porusza się bardzo sztywno i widać, że poruszanie się, nie jest dla niego łatwą kwestią. Dziś i jutro pójdzie spać w BoT, i zobaczymy czy jest jakaś wizualna różnica, piszę to ponieważ, teraz od kilku dni ma przerwę. 

Co też jest istotne- Dżeki nosił swoją derkę w największe upały, podczas krótkich spacerów i głównie śpiąc w domu, nie zaobserwowałam, żeby było mu cieplej czy mnie komfortowo, także nie- derka nie przegrzewa psa. 

Dżeki nie był jedynym użytkownikiem BoT-a. Przed zawodami DCDC w Sopocie, suczka border collie- mieszkająca w hodowli High Tension zaniemogła na łapkę, kulała, wyraźnie widać było, że coś jest nie tak. Sza była prześwietlana i wszystko było w porządku, wiec podejrzewaliśmy naciągniecie lub inny uraz tkanek miękkich. Oczywiście natychmiastowo miała ograniczony do minimum ruch, i spała właśnie w Back On Tracku Dżekiego, który był jej troszkę za mały, więc Sza miała swoją własną wersję, typu spódniczka ;))) :

zdjęcie dzięki uprzejmości właścicielki Szy

I znowu, nie wiemy czy to kwestia przypadku, czy faktycznie COŚ W TYM JEST, bolesność łapki ustąpiła, Sza mogła wystartować, i co jest kolejnym argumentem na działanie derki- doczekała się własnej, prosto od Tricky Pick, od których i my dostaliśmy naszą do testów.  

Pewnie myślicie, że to koniec? Nic bardziej mylnego, Rayko również bardzo chciał wystąpić w tej recenzji, i całkiem niedawno, gdy wróciłam z praktyk i chciałam zabrać go na spacer, zobaczyłam, że totalnie nie obciąża tylnej łapki. Oczywiście nikt z domowników, nie wie co się stało, podejrzewam, że mógł coś sobie naciągnąć, po prostu źle stanąć, jak to i nam się często zdarza. Kulawizna nie ustępowała, pojechaliśmy do naszego weterynarza, Rayko dostał leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, a także zakaz spuszczania ze smyczy. Na pewno dobrze wiecie, jakie to nieszczęście dla naszych czworonogów ;). Następnego dnia pożyczyliśmy większa derkę od Szy i od tego czasu miałam dwóch przystojniaków w szatach wyjściowych, rodem z Harrego Pottera ;)


Łapka Rejcioszka doszła do siebie dość szybko, ale ciągle widziałam, że bardzo ostrożnie ją obciąża, jakby sam zdawał sobie sprawę, że jak obciąży to zaboli. Myślę, że okres dochodzenia do siebie, do pełnej sprawności trwałby dłużej. gdyby nie nasza derka. Ona sama w sobie nie wyleczy schorzenia, ale może przyspieszyć okres regeneracji, usprawnić go. Przy każdym tego typu urazie, może dojść do zerwania małych włókienek, które budują mięśnie, więc oczywiście, gdy tylko kulawizna ustała, nie mogliśmy wrócić do pełnej aktywności, bo na pewno jakieś mikro urazy były obecne, ale pozwolę sobie stwierdzić, derka usprawniła cały proces regeneracji organizmu. 
Rayko również nie miał żadnego problemy z noszeniem derki w domu, na dworze, w spaniu w niej, ale to bezproblemowy chłopak jest, więc nie jest miarodajny. :)

 


Inne informacje...

Derkę możecie nabyć w bardzo szerokiej gamie rozmiarów (21-91 cm), w sklepie Tricky Pick. 
Cena Back On Track Mesh Rug waha się od 280-360 zł w zależności od rozmiaru. 


Dżeki nosi rozmiar 43cm

Sza i Ray śmigają w 49cm (chociaż dla Raya chyba próbowałabym dopasować inny rozmiar)


Derka jest leciutka, szybko wysycha i można ją prać w maksymalnie 30stopniach. 

Po bokach ma elementy odblaskowe.


Regulacja występuję w czterech miejscach:
- gumki, które zahaczają o tylne łapki, można regulować przez zapięcie guziczka.
- z przodu derki,można za pomocą sznureczków, poluźnić lub ścieśnić derkę,



- na karku, można ściągnąć lub zluzować sznureczek, obok jest też dziurka na zapięcie karabińczyka do obroży,



- na grzbiecie, gdzie znajduje się klips. 


- derka ma tez zameczek, który zapewnia dziurkę na ogon, ale z niego nie korzystałam, bo zależało mi, żeby i on był przykryty, ponieważ Dżeki ma zwyrodnienia również w tej części kręgosłupa. 


Co jest ważne! Derki nie wolno ubierać sukom w ciąży!

Oficjalna ulotka z zasadami działania BoT:


Instrukcja użytkowania:


Strona konkursu Top For Dog:









Jasno- czy działa?
Szczerze nie wiem, ale po tym co widziałam, jestem skłonna powiedzieć- TAK, myślę,ze DZIAŁA. I mimo całkiem sporej ceny, WARTO odłożyć trochę pieniążków, WARTO odmówić pieskowi nowej obróżki, zabawki i smyczy, WARTO kupić produkt Back On Track.

A Wy? Macie już swoją pelerynę (niewidkę ;) )? Jeśli tak, podzielcie się opinią w komentarzu, bo jestem ciekawa spostrzeżeń innych osób. A może dopiero przymierzacie się do zakupy derki dla Waszego zwierzaka? Jeśli przyszły Wam do głowy pytania, na które odpowiedzi nie ma w tej recenzji- śmiało pytajcie, jeśli będę potrafiła, z chęcią odpowiem. 

Derki stosowane są również u koni, a materiał z czego jest zrobiony Back On Track również służy ludziom, niestety z takimi rzeczami styczności nie miałam, a jestem ich równie ciekawa! 

Bardzo dziękuję firmie Tricky Pick za możliwość testowania Back On Track Mesh Rug. Ja swoją drogą, ale pudel jest Wam bardzo wdzięczny! :)


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Pokusa Premium Plus- letnie orzeźwienie


Na pewno wiele z Was doskonale wie, co to Pokusa, zdecydowana większość chociażby o niej  gdzieś słyszała. Nie będę skupiała się dziś na recenzji produktu samego w sobie, ponieważ nie taki był główny cel konkursu, dzięki któremu moje psy miały szansę spróbować tej nowości. Naszym zadaniem jest podsunięcie Wam pomysłu na lekkie orzeźwienie z udziałem Pokusy Premium Plus. 
Jest znalazł się tu ktoś, kto nie ma pojęcia o Pokusie, albo po prostu szuka informacji, ocen- podsyłam bloga naszych psich przyjaciół, gdzie doskonale możecie zapoznać się "z czym to się je" :)

https://lotnikowo.wordpress.com/2015/08/14/pokusa-premium-plus/



Nasz przepis będzie z udziałem Pokusy dla dorosłych psów, ras dużych. Z tego względu, że moje psy jedzą zbilansowaną karmę i dostają suplementy, Pokusę postanowiłam potraktować jako smaczny dodatek, urozmaicenie czy też coś co na dłuższą chwilę zajmie psy.

1. Za smaczny dodatek możemy uznać zwykłe zmieszanie Pokusy, płatków owsianych i wody z... karmą. Gwarantuje, że psy, które wybrzydzają przy jedzeniu cudownie staną się bardzo głodne ;). Jest to najprostsza wersja, nie licząc oczywiście podania samej Pokusy, w ramach nawodnienia psa. Z moim Rayem mam taki problem, że przy większym pobudzeniu, na zawodach, przy frisbee "zapomina", "nie ma czasu" pić, po dodaniu do wody Pokusy, problem ten odchodzi w zapomnienie. Na potwierdzeni moich słów zapraszam do obejrzenia kilku scenek z zawodów frisbee w Poznaniu:





2. Urozmaiceniem może być ciasto zrobione z Pokusy, małe ciasteczka, Pokusa w formie płynnej z dodatkiem marchewki, ogórka, jajka czy też mięsa. Naszą Pokusę postanowiłam zamrozić. Upały doskwierają coraz mocniej, więc taka forma smakołyków dla psa o tej porze roku, jest według mnie, najbardziej odpowiednia.

Jak to się po kolei działo, możecie zobaczyć tutaj:


Nie kombinowałam za wiele, bo tak jak pisałam, moje psy dostają zbilansowany posiłek i staram się, żeby nie było go, ani trochę więcej, ponieważ i jeden i drugi dość szybko przybiera na wadze, dlatego nasz przepis wyglądał tak:

- jedna duża łyżka pokusy
- woda
- płatki owsiane
- herbatniki



Całość zawędrowało do plastikowego pojemniczka po... pasztetowej, a następnie do zamrażarki. Długo nie trzeba było czekać i lodowa Pokusa była gotowa do spożycia. Jeśli włączyliście film, to na pewno widzicie tą zazdrość w oczach Rejcioszka, jak Dżekson sam pałaszuje swoje super danie :). 

3. Mianem "coś, co na dłuższą chwilę zajmie psy" pozwolę sobie określić Pokusę w połączeniu z Kongiem, lub inną zabawką, którą można zamrozić.



- Pokusa
- płatki owsiane
- starta marchewka
- pokruszone kosteczki Maced
- woda





Mniejszą dziurkę Konga zaklejamy kuleczką zrobioną z kosteczek Maced / przy wyższej temperaturze poddają się formowaniu/ czy też przykrywamy folią i przygotowaną Pokusę ze startą marchewką wlewamy do środka. Na wszelki wypadek całą zabawkę postawiłam w opakowaniu po jogurcie, ale nic nie przeciekło. Zamrożonego marchewkowego Konga, Rayko rozpracowywał dobre pół godziny... i chyba jeszcze długo po tym, jak wylizał ostatnią kropelkę, bo przecież może coś jeszcze gdzieś znajdzie :).



Podsumowując, zdecydowanie polecam stosowanie Pokusy jako dodatku żywieniowego dla naszych czworonogów. Smak, zapach, szybkość przygotowania, niekończąca się liczba opcji, które można wykorzystać w wykonania dania- to właśnie POKUSA!

Nie tylko latem, ale i zimą, kiedy nie mamy pomysłu jak zająć psa, własnoręcznie przygotowanie danie według własnego pomysłu, może urozmaicić czworonogowi zarówno upalne lato jak i mroźne, nudne jesienne i zimowe wieczory.




poniedziałek, 8 czerwca 2015

Strzyżony border collie - totalna głupota czy całkiem niezły pomysł?

Nie odpowiem Wam twierdząco ani przecząco na to pytanie, natomiast postaram się przedstawić kilka moich obserwacji na ten temat.
Zanim w ogóle chwyciłam maszynkę w dłoń i ostrzygłam merlaka, to dużo wcześniej szukałam informacji w internecie, różnych opinii, wydawanych przez ludzi, którzy mieli z tym do czynienia w praktyce, nie tylko teorii. Teoretycy powiedzą, że nie kochamy swoich piesków, bo przecież warstwa podszerstka, zatrzymywanie promieni słonecznych, przepływ powietrza. Bardzo ładnie, obrazowo,  zostało to przedstawione na tym schemacie:

źródło: www.barbety.pl

I oczywiście mają dużą racji,  ponieważ do czegoś te włosy zostały stworzone, mają swoją funkcję i pełnią określoną rolę... ale stało się, ciachnęłam Rejcioszka i wiecie co? Nie żałuję :) /pewnie nawrzucam sobie jak mu odrosną jakieś kędziorki nie do poskromienia... żyje nadzieją, że odrośnie mu taki sam płaszczyk jaki miał przed ścięciem /

IMG_9323-2



Na początku chciałam zaznaczyć, że Rejko nie ma tego podszerstka dużo, wyczesywanie nie kończyło się nigdy tabunem sierści na podłodze, to też trzeba brać pod uwagę- ilość podszerstka u konkretnego psa i jakość tej sierści, Rejczi jak na merlaczka ma ją całkiem zacną. 

Pierwszym krokiem, który podjęłam walcząc z Rejowym włosem, było po prostu lekkie podcięcie i rozrzedzenie okrywy, i nie ukrywam zrobiłam to ze względu na nasz komfort, szybsze wysychanie psa po kąpielach w morzu czy jeziorze, szybsze odpadanie piasku z plaży czy błota z pola i kałuży. Byłam z takiego rozwiązania bardzo zadowolona, Rej nie syfił, więc nie musiał siedzieć w klateczce po spacerze do czasu opadnięcia piasku, nie był pozbawiony swojej ochrony przed słońcem/zimnem i wszyscy byli zadowoleni.

IMG_0090-2

W końcu przyszły cieplejsze dni, Rej zaczął odrastać, więc postanowiłam powtórzyć to co zrobiłam kilka tygodni wcześniej, ale najpierw zabrałam burki na spacer nad morze... i miarka się przebrała. Przynieśliśmy tonę piasku do mieszkania, do samochodu, pies był mokry bardzo długo, ale to są te mniejsze rzeczy, najważniejszym czynnikiem były KLESZCZE. Po każdym spacerze wędrowały sobie beztrosko wśród futra Rejciocha, później zwiedzały jego posłanie, mój pokój, kto wie czy nie moje łóżko... żywe, nie były wbite- foresto na szczęście działa! Po prostu zaczepiały się o włos i transportowały prosto do naszego mieszkania, nie byłam w stanie strzepać wszystkich na spacerze, zawsze gdzieś jakieś się ukryły / tu należy wspomnieć, że Olsztyn to zagłębie kleszczy, w Gdyni nigdy moje psy nie łapią tyle ile Rej jest w stanie złapać w Ol po jednym spacerze/


I stało się...






fot. Zuza Bzdręga

Przejdźmy do konkretów... -  odczucia.

Na plus:
+ (sama jestem w szoku ale...) pies dłużej daje radę fizycznie
+ jego praca jest zdecydowanie wydajniejsza
+ od momentu ścięcia ZERO kleszczy
+ zawsze wraca suchy do domu
+ piasek i inne złe rzeczy już się go nie trzymają
+ szybciej dochodzi do siebie (Rej ma problemy z serduchem i zwykle zaprzestanie sapania zajmowało mu dłużej)
+ dużo szybciej się chłodzi
+ lepiej znosi gorące temperatury w momencie kiedy słońce nie świeci prosto na niego, a jest po prostu duszno i ciepło
+ ( z przymrużeniem oka):
*widać piękniusie szelusie i obróżeczki :D
* po tygodniowych praktykach na owcach wcale mocno nie śmierdział :D wykąpałam go na zakończenie praktyk, w międzyczasie taplał się dwa razy w jeziorku i w domu było znośnie... no ok, na kanapę nie wchodził :D jestem pewna, że przy długim włosie nie zniosłabym tego zapachu i lądowałby codziennie pod prysznicem lub po prostu nie zabierałabym go na praktyki. 

Na minus:
- w momencie, kiedy słońce świeci prosto na psa, ciało bardzo szybko się nagrzewa. Trzeba na to uważać, bo pies faktycznie dłużej jest w stanie pracować /wiem, nie bardzo ma to sens/ natomiast jest różnica w temperaturze ciała psa ostrzyżonego i tego co ostrzyżony nie jest, z tym zamierzam sobie poradzić tak, że jutro odbieramy naszą kamizelę chłodzącą :), którą planuje już bardzo długo, że względu na to serducho i masakrę w gorące dni.
- w przypadku uszkodzeń mechanicznych/ pogryzienia przez innego psa nic nie chroni jego skóry.
- dużo osób boi się pogorszenia jakości włosa, niektórych to spotkało, niektórych nie, u nas to co odrasta jest całkiem zacne, co będzie później, na pewno dam Wam znać :)
- mimo ciachnięcia, nadal linieje, nie tak mocno jak wcześniej, ale jednak.
- (z przymrużeniem oka)
* jest brzydszy xD 
* chyba wygląda straszniej, bo ludzie już tak na niego nie ciumkają ... a nie, to jest zdecydowany PLUS!





Tak na strzyżenie zareagował mój pies, każdy może zareagować inaczej, dlatego nikogo nie namawiam, ale tez nikomu nie odradzam... jednakże, jeśli pies radzi sobie całkiem dobrze, nie zamierzacie wydawać dodatkowych pieniędzy na kamizelki chłodzące, jeśli jest to tylko Wasz kaprys- nie róbcie tego, natomiast jeśli faktycznie istnieje powód dla którego miałoby to polepszyć komfort psa, tak jak widzę to u mojego pleśniaka, to naprawdę polecam, ja jestem zadowolona. Przy takiej sierści i serduchu i kleszczach -_- występujących u nas naprawdę jestem usatysfakcjonowana. Nie wiem, czy następne strzyżenie będzie wyglądało tak samo, może jeszcze raz w sezonie tak, a później, kiedy zrobi się chłodniej najprawdopodobniej zostanę przy podcinaniu. 

Jeśli macie jakieś pytanie, na które tu nie ma odpowiedzi, bo być może po prostu o nich nie pomyślałam to chętnie odpowiem. Wiem, że swoje pieski cięły również Asia od Rasy, Patka od Zoe, Agnieszka od Lilu, Paula od JJ, Daria od Grety i Kasia od Logana. W większości merlaki... hmm może coś w tym jest ;) Nazwiskami rzucać nie będę, ale na pewno wiecie o kim mówię :). 














poniedziałek, 18 maja 2015

Tangle Free- Avocado Spray - produktem Top For Dog?

Na pewno słyszeliście już o przedsięwzięciu, które ma za zadanie wypromowanie najlepszego psiego produktu. To właśnie akcja Top For Dog,  jako jedni z testerów postaram się przedstawić Wam otrzymany przez nas produkt. 

TANGLE  FREE AVOCADO SPRAY


“Ekstrakt z awokado odżywia i wzmacnia włosy sprawiając, że stają się one lśniące i łatwe do ułożenia. Bogaty w łatwo przyswajalne tłuszcze, witaminę C oraz witaminy E, K, H, witaminy z grupy B i kwas foliowy sprawia iż włosy stają się mocniejsze, bardziej odporne na uszkodzenia mechaniczne i przepełnione połyskiem. (…) Avocado Tangle Free Spray został stworzony aby ułatwić rozczesywanie skołtunionego i zbitego włosa. Wzbogacony o ekstrakt z Avocado odżywia, ułatwia rozczesywanie i zapobiega puszeniu się włosa.  Dodatkowo  wykazuje działanie antystatyczne oraz pozostawia przyjemny delikatny zapach. Może być stosowany zarówno na szacie suchej jak i mokrej. Nie pozostawia tłustych śladów, dzięki czemu może być stosowany zawsze wtedy gdy zachodzi taka potrzeba.”

Tyle możemy dowiedzieć się z ogłoszeń o sprzedaży tego produktu, postaram się przedstawić ten spray z nieco bardziej praktycznej strony i poprzeć te informacje odpowiednią ilością zdjęć.  Posłużę się przede wszystkim psią osobą pana pudla.
Dżeki ma 13 lat, mieszka z moimi rodzicami, kąpany, czesany i strzyżony jest wtedy kiedy ja wracam do domu. Z tego względu, że tym razem miałam bardzo mało dostępnego czasu, a wytrzymałość łapek Dżekiego jest dość słaba i pielęgnację trzeba rozkładać na przynajmniej dwa dni, nie został wykąpany, tak więc to co będziecie mogli zobaczyć to efekt tylko i wyłącznie Tangle Free Avocado Spray i oczywiście grzebienia, maszynki  i nożyczek. 

Tak prezentuje się Pan Pudel od razu po włożeniu na stół. Jest totalnie nierozczesany, włos jest zbity, poplątany, w wielu miejscach ten „filc” zaczyna się przy samej skórze. Oczywiście najgorzej mają się łapy, a zaraz po nich uszy, ogon również nie wygląda dobrze. 


W przybliżeniu:



Główka:


Rozpoczęłam od spryskania włosa sprayem:


Zaczęłam czesać. Warstwami. W tym momencie, należy zauważyć, że sprayu trzeba używać  wymiennie z czesaniem. W sytuacji kiedy rozczeszemy kawałek, spray wsiąknie, należy spryskać miejsce ponownie, nie jest tak, że tylko raz nakładamy, zdecydowanie bardziej efektowne jest regularne spryskiwanie wymienne z rozczesywaniem. 
Pomagam sobie lekko skracając włos na udzie, po rozczesaniu już części poplątanego włosa. 



Udało się osiągnąć zamierzony cel- jestem w stanie przeciągnąć grzebień od skóry do samego wierzchu. 





Efekt pośredni:

I bliżej końca niż początku:

Główka:


Użyłam sprayu również na innym typie włosa, u suki rasy shiz-tzu i u psa rasy border collie. Na moim borderze nie ma co rozczesywać, ale można przeczesać, pobyć się falowanej sierści, odżywić włos.

Przed spryskaniem:

Po spryskaniu:


Tu możecie zobaczyć, jak sierść wygląda od razu po użyciu Tangle Free. Jest mokra ale momentalnie wysycha pozostawiając bardzo przyjemny zapach, który zdecydowanie dłużej utrzymywał się na pudlu i shiz-tzu niż borderze. 

Podsumowując...
  • Czesanie zajęło mi trochę czasu, ale było MOŻLIWE, zwykle radzę sobie tak, że maltretując maszynkę ścinam włosy na łapach na kilka milimetrów. Niestety, włos nieregularnie pielęgnowany to i takie efekty, a z tym sprayem uratowaliśmy całkiem sporo pudlowej fryzurki. 
  • Spray bardzo przyjemnie pachnie, nie jest intensywny i irytujący. 
  • Cena nie należy do najgorszych, zdecydowanie warto zainwestować. 
  • Odpowiednio nawilża włos.
  • Polecam stosować regularnie, pomiędzy strzyżeniem. Przeczesanie spryskanego włosa co kilka dni nie powinno stwarzać problemów, a o ile ładniejszy włos będzie posiadał nasz pupil, i ile mniej pracy zabierze rozczesywanie go przez groomera, a trzeba się liczyć z tym, że im włos wymagający cięższej pracy, tym więcej pieniędzy zostawimy u groomera. 
  • Nie mam żadnych negatywnych odczuć, opisując Tangle Free- Avocado Spray, być może można się przyczepić do wydajności, ponieważ mi na jednego psa całkiem sporo go zeszło, chociaż pamiętajmy, że nasz wyżej pokazany Dżeki potrzebował dość konkretnej pielęgnacji, więc siłą rzeczy więcej specyfiku użyłam, żeby rozczesać to wszystko co było poplątane + nie był wykąpany, co zdecydowanie zwiększa zużycie sprayu. 
  • Możemy używać sprayu zarówno na mokrej jak i suchej sierści.
  • Nie zawiera silikonu, alkoholu ani barwników.


Tangle Free- Avocado Spray 250ml możecie zakupić na stronie firmy Botanique: KLIK
W cenie 29zł.

Szczerze polecam i mam nadzieję, że podzielicie się swoimi spostrzeżeniami na temat tego produktu, być może na podstawie innej rasy psów? 






















http://beforeandafter.pl/1977938/