piątek, 19 lipca 2013

Chore pieski

Biorąc kolejnego psa, szukałam miotu pod kątem tego,  żeby w miarę nadawał się do uprawiania sportu. Po zbadanych rodzicach, zdrowym pół rodzeństwie,  po rodzicach z ładnym aportem i charakterkiem, umiejących się wyłączać podczas przebywania w domu, kiedy nie pracują... i w sumie to chciałam merlaczka albo czekoladę... wszystko super, mam mojego małego prywatnego mistrzunia numer dwa. Rayko jest dla mnie pieskiem cudownym, w domu przytulającym się, kiedy tylko zajdzie możliwość,nawet jak jej nie ma on i tak znajdzie sposób, żeby się przytulić, uległym w stosunku do mojego pudla, nieagresywnym w żadnym stopniu, kocha dzieci, wszystkich ludzi i inne pieski, od małego nosił w pysku wszystko, co tylko mu się nawinęło, czy to plastik, papier czy metal, nigdy nie miał problemy z aportem, ładnie skacze do frisbiaczków,  ma długie łapki i odpowiadającą mi budowę, nie ma jak to  merlaki mają w zwyczaju dużo słabszego twardego futra tylko gładką, błyszczącą, miękką sierść, jedyne co bym w nim zmieniła to nagrzewanie się na inne pieski, na to, że one pracują a on nie, teraz jest to już do opanowania, jestem w stanie go na siebie nakierować, jednak kiedyś żadne bodźce, nagrody, wkurzenie, nic do niego nie docierało... może to był ten słynny okres dojrzewania?
Do rzeczy... Ray jest psem po którym w przyszłości chciałam zostawić sobie szczeniaczka, to jest moje główne kryterium odnośnie rozmnażania swojego psa, czy chciałabym ponownie u siebie takiego słodkiego szajbusa... chciałabym, bardzo... niestety okazało się, że w miocie Raya dwa razy wystąpiło OCD, na ile jest to genetyczne, na ile nabyte, tego chyba nikt nie wie... byłam przerażona jak dowiedziałam się o tej chorobie, jednak z biegiem czasu jakoś dopuściłam do siebie te wieści i może trochę łudziłam się, że może to jednak nie jest genetyczne, obserwowałam miot półrodzieństwa Raya. Z jednej strony martwiło mnie, że rodzeństwo jest chore, a z drugiej cieszyłam się, że mojego to nie spotkało, że udało mi się trafić/wybrać zdrowego psa.
 Trochę się przeliczyłam, kilkanaście dni temu zrobiłam Rayowi RTG serca, niepokoiły mnie różne objawy występujące u niego, niestety obawy się potwierdziły, Raycioszko jest pieskiem o wielkim sercu, dosłownie i w przenośni. Prawa i lewa strona są w stosunku jeden do jednego. Jego serduszko bije bardzo wolno, ma bradykardię. Szczęście w nieszczęściu- Przepływy ok, zastawki działają dobrze, płynu w płucach być nie powinno. Ciągle czekamy na pełne wyniki i diagnozę... Pani weterynarz wspomniała coś o czymś takim jak "serce sportowca"... owszem, Ray ma więcej ruchu niż przeciętny piesek leżący na kanapie, jednakże nie wierzę, a chciałabym, że jest to serce sportowca. Ray od małego był raczej hamowany, uspakajany, jako szczeniaczek miał bardzo mało aktywności fizycznej w porównaniu do innych piesków w jego wieku i rasie. Nie miałam parcia, żeby jak najszybciej zrobić z niego maszynę do sportu, nadal nie mam i nigdy mieć nie będę. Mimo tego, że Ray jest psem który towarzyszy mi na co dzień, chodzi ze mną na spacery, jeździ do przyjaciół, chodzi na grilla, ogniska, na piwo i jezioro to chciałabym, żeby postartował trochę w zawodach... niestety są dni, kiedy zaaportowana 4razy piłka już go na tyle męczy, że musi skończyć. W Annówce dawał radę bardzo dobrze, nie odstawał kondycją jakoś dużo od innych psów, miałam wtedy nadzieję, że może jednak to serce, nie jest jakąś patologią, tylko jego cechą osobniczą, ale chyba jednak tak nie jest... W związku z tym, że u niego wystąpił problem z sercem, u rodzeństwa OCD Ray nigdy nie będzie rozmnażany i planujemy kastrację w najbliższym czasie. Za dużo jest rozmnażanych chorych psów, lub takich które ewidentnie mają w rodowodzie psy, które niosą choroby, czy to jest dysplazja, czy OCD, czy ostatnio zapaść wysiłkowa, nawet epilepsja... najgorsze, że dużo z z tych chorób jest ukrywanych... tylko czemu to ma służyć, chyba tylko zarabianiu pieniędzy, tak samo rozmnażanie psów agresywnych, lękliwych.
Co do kastracji, mój pierwszy psi towarzysz, już teraz 11 letni pudel, niestety ma coraz więcej guzów, które bardzo szybko rosną, ma ich sporo w okolicy ogona etc. także w najbliższym czasie czeka go zabieg, usunięcie guzów i kastracja, bo bardzo często dochodzi do powstania guzów także na jądrach jeśli już pojawiły się w takim niedalekim obszarze... Co też mu przyszło na stare lata...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz